czwartek, 14 lipca 2011

Recenzja - "Przyrzeczeni"


Świat Jessiki staje na głowie, gdy w szkole pojawia się osobliwy uczeń z wymiany międzynarodowej, Lucjusz Vladescu. Jest arogancki, natrętny i, no cóż, nieziemsko przystojny. Na domiar złego twierdzi, że Jessica to rumuńska wampirza księżniczka i że na mocy paktu między ich rodami są zaręczeni! Dziewczyna nie chce wierzyć w te rewelacje, jednak kiedy zaczyna wertować Przewodnik dla nastoletnich wampirów po miłości, zdrowiu i emocjach, nachodzą ją wątpliwości…

Czy przeciętna nastolatka to dobry materiał na czarującą wampirzą księżniczkę?


Na widok okładki “Przyrzeczonych” serce zabiło mi szybciej. Obraz dwóch postaci splecionych w luźnym tanecznym uścisku, ubranych w kontrastujące kolory i na dodatek widać wydłużony wampirzy kieł. Jako, że zapragnęłam książki z krwiopijcą w tle przez chwilkę byłam niemalże pewna, że to będzie doskonały wybór.
Właśnie, przez chwilę. Jako potwierdzenie swojego pierwszego wrażenia zerknęłam na opis z tyłu książki. I chwilę później odłożyłam książkę na półkę, stwierdzając, że nie chcę czytać kolejnej w stylu “on - zabójczo przystojny wampir; ona - zwykła dziewczyna itd.” Bicie serce z powrotem mi się unormowało. Ktoś wybitnie skrzywdził książkę takim opisem, który zamiast przyciągać - odstrasza.
Jednak niesamowita okładka nie dała mi spokoju i po powrocie do domu zaczęłam szukać recenzji książki. Momentalnie poczułam, że zrobiła źle nie kupując jej...  Jednak udało mi się znaleźć e-booka i szybko zabrałam się za czytanie.

Bohaterką książki jest siedemnastoletnia letnia Jessica Packwood, a właściwie Anastazja Dragomir. Poznajemy ją jako normalną dziewczynę, uwielbiająca jazdę konną. Po szkole pomaga w stajni, zajęcie zupełnie nie przystające księżniczce, prawda? Z resztą dziewczyna nie wierzy w to, że jest szlachcianką i nie dopuszcza do siebie wiadomości, że wampiry istnieją i sama jest jednym z nich. Jessica jest racjonalistą, dlatego istnienie postaci z horroru jest dla niej zupełnie nie możliwe. Kiedy Lucjusz Valdescu oznajmia jej te wszystkie rewelacje, stwierdza, że jest - delikatnie mówiąc - wariatem. Natomiast chłopak podaje się za ucznia z wymiany międzynarodowej, który ma zamieszkać w domu Anastazji. W rzeczywistości jest rumuńskim księciem, który przyleciał do Stanów by spotkać  się ze swoją narzeczoną. Ich ślub ma połączyć dwa największe wampirze rody w Rumunii, a urczystość ma się odbedzie się po osiemnastych urodzinach dziewczyny. Sprawa się komplikuje, bo Jessica do tej pory nie wiedziała, że jest komuś przyrzeczona, a na dodatek jej serce bije szybciej na widok szkolnego kolegi...

Zdecydowaną zaletą książki jest to, że postacie są prawdziwe. Jessica trzyma się swoich racji, nie przyjmuje do wiadomości istnienia istot z kręgu legend. Zachowuje się dość naturalnie na wiadomość o niecodziennej naturze chłopaka; nie ukrywajmy, że każdy z nas nazwałby osobą twierdzącą, że jest wampirem, wariatem i szybko od niej uciekł.  Lucjusz natomiast jest wytrwały w przekonywaniu do siebie Anastazji. Ma w sobie siłę by walczyć o to, co na mocy paktu należy mu się. Szalenie mi się podoba, że żadne z nich nie jest chodzącym ideałem, ma swoje zalety, ale też wady.

Narratorem książki jest Anastazja, dzięki czemu dokładnie wiemy, jak dziewczyna patrzy na całą tą dziwną sytuację. Poznajemy ją i obserwujemy jej przemianę, jak dorasta do przyjęcia właścwej sobie roli. Akcja jest co jakiś czas przerywana listami Lucjusza do wuja. Za te fragmenty należą się autorce brawa. W zabawny sposób ukazuje spojrzenie chłopaka na nowe otoczenie i jego odczucia w walce o uczucie dziewczyny. Dzięki temu mamy szersze spojrzenie na całą sytuację. Dzięki temu również miałam ochotę potrząsnąć albo Jessice, albo Lucjusza chcąc powiedzieć im to co ja wiem. niestety jest to rzecz niewykonalna.
Akcja książki w znacznej większości opiera się na podchodach pary. Najwięcej zwrotów akcji obserwujemy pod koniec powieści, co wcale nie oznacza, że na początku nudzimy się czytając!

Jedyne co pozostaje mi teraz powiedzieć, to że nie szkoda mi nocy, którą zarwałam czytając tę książkę, ponieważ nie dałam rady przerwać czytania i zmusić się do skończenia książki rano.
Na końcu żałowałam, że to już koniec, na pocieszenie jednak znalazłam informacje o kontynuacji. I jedyne co mi teraz pozostaje to szybki zakup książki, bym mogła bez większych kombinacji wracać do niekórych fragmentów, co więcej skusiłabym się o książkę w wersji angielskiej!

4 komentarze:

  1. Ola przekonałaś mnie do tej książki, na pewno kupię !

    Pozdrawiam Kasia z www.love-arts.blogspot :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam książkę i naprawdę podobała mi się, taka przyjemna, lekka. I napisana z pomysłem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też okładka bardzo się spodobała :)
    Ale nie wiem czy przeczytam :P

    OdpowiedzUsuń